“Maybe it was love or maybe it was just loss,”
Series: (The Pact #2)
Published: 14.06.2015
CreateSpace Independe Publishing Platfrom
Pages: 271
Read: 9.11.2015
Rating: 3/5
“Sometimes it’s the easiest, most simple things in life that bring you the most joy. The good, pure kind of joy that just makes you feel human and proud of it.”
Co może wyniknąć ze spotkania młodej, samotnej matki o niezwykle ciętym charakterze i języku z szalenie przystojnym niewiele starszym mężczyzną odnoszącym sukces w życiu??
Otóż, nic innego jak seks.
“You know what your real problem is, sweetheart?” “What?” I ask, wanting to know and scared of the answer. “You’re totally underfucked,” he says, his voice dropping a register. He leans in closer. “And I’m the one who can tip the scales in the other direction.”
W wielkim skrócie: niemożliwy do pohamowania pociąg i ogrom hormonów doprowadzają, w końcu, do "intymnego spotkania" tej dwójki. Było gorąco, ciekawie, z dużą dozą śmiechu, aż do momentu, gdy na mapie pojawia się big fat L-word. A gdzie pojawia się miłość często przybywa też i chaos. Tak też i w tym przypadku, szczęście nie może trwać zbyt długo. Pojawiają się długo skrywane tajemnice, dosłownie "pojawiają się", sielanka się kończy i jej miejsce zajmuje wściekłość, zranienie i tęsknota. Ale jak to w bajkach wszystko kończy się tak, jak powinno - "i żyli długo i szczęśliwie".
Czekam na dzień, kiedy przeczytam jakąś książkę, wytrwam do końca i .... zdziwię się. Podobno nie żyjesz, jeśli już się nie dziwisz. W takim razie mój żywot książkoholiczki chyba jest na wymarciu. Wszystko, co wpada w moje ręce, ostatnimi czasy, jest dosyć przeciętne, przewidywalne, zupełnie nie zaskakujące. Przyznaje się bez bicia, iż jest to tylko i jedynie moja wina, że wybieram akurat taką, a nie inną literaturę.
Ok, ale wracając do książki, nie jest zła. Może nie jest aż tak dobra, ale nie jest też aż tak zła. Jest taka pośrodku. Kilka ciekawych elementów - głównie wybitny humor głównego bohatera, ale też pokazowa łazienka w IKEA - kilka mniej ciekawych, nie wprawiających ani w śmiech, ani we współczucie, jedynie w zirytowanie tematem.
"Wham. Bam. Thank You Bram!"
Ale jedno muszę przyznać - jest to pozycja o tym, że uprzedzenia innych ludzi i ich opinia o kimś może definitywnie różnić się od prawdy. Nie zmienia to faktu, że wedle znanego przysłowia "jak cię widzą, tak cię piszą", jeśli swoim zachowaniem pokazujesz swoją najgorszą stronę, to inni przez długi czas będą cię uważać za taką osobę. Mimo, że w głębi wcale taki nie jesteś, a twoje zachowanie spowodowane jest niedokończonymi sprawami, problemami, o których oni wcale nie mają pojęcia.
Bram otrzymuje "nalepkę" człowieka o dosyć niewygórowanych wymaganiach wobec kobiet - ważne jedynie, by poszła z nim do łóżka. Ale to nie jest cały Bram, jego zachowanie nie świadczy o nim całym. W głębi duszy, jest on osobą o wielkim sercu, pragnąca za wszelką cenę pomagać innym, biedniejszym od siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz