|
tłumaczenie: Monika
Gajdzińska
tytuł
oryginału: Vampire
Academy
seria/cykl wydawniczy: Akademia wampirów tom 1
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
data wydania: 10 lutego 2010
liczba stron: 336
ocena: 7/10
data przeczytania: 21 września 2013
|
„Największe rewolucje odbywają się w ciszy i w cieniu.”
Sceptycznie podchodziłam do serii „Akademia wampirów” okrzykniętej jako
gratka dla fanów „Zmierzchu”. Ne wstydzę się przeczytania tego popkulturowego
kiczu, jakim jest teraz seria pani Meyer, bo na szczęście zrobiłam to wtedy,
kiedy nie była ona zupełnie znana, zanim wydano jeszcze część czwartą i
ostatnią zarazem. Stąd też moje przekonanie, że „Akademia…” może mi się nie
spodobać i będzie to jedynie strata mojego jakże cennego J czasu. Jedyne
co ratowało tę pozycję to fakt, iż jest to dzieło jednej z moich ulubionych
autorek fantasy, która wcześniej zachwyciła mnie opowieścią o Georginie Kincaid
– sukubie z Seattle.
I tak w moje ręce wpadła pierwsza część serii o wampirach, ale innych
od wszystkich, które do tej pory czytałam. Dlaczego? Bo w końcu wampiry są
przedstawione jako rasa, która do obrony swojego jestestwa potrzebuje dampirów
– pół wampirów i pół ludzi, którzy są niezwykle silni i mają przywilej
przebywania na słońcu. Jednak nie czynią tego często, gdyż życie akademii toczy
się w godzinach nocnych, po zachodzie słońca. Moroje – wampiry czystej krwi
posiadają moc pochodzącą od jednego z czterech żywiołów: wody, ziemi, powietrza
i ognia. Jednak lata egzystencji sprawiły, że moroje zaprzestali używać swoich
mocy, uważając je za niegodne. Lissa Dragomir – ostatnia ze szlachetnego rodu
Dragomirów a zarazem przyjaciółka Rose – swojej przyszłej strażniczki, ma inne tajemnicze moce. Jest ona połączona z
Rose niespotykanym rodzajem magii. Rose jest w stanie czuć i widzieć, to co
Lissa. Niestety nie dzieje się tak w drugą stronę. Jest to niezwykłe
ułatwienie, pozwalające Rose odpowiednio ochraniać swoją przyjaciółkę.
Dziewczyny poznajemy, kiedy są siłą zmuszone wrócić do Akademii, kiedy
przez dwa lata przebywały poza nią, uciekając. Po powrocie muszą zmierzyć się z
konsekwencjami swoich wyborów. Rose zostaje próbnie ponownie przyjęta do szkoły
z zastrzeżeniem pełnego podporządkowania się władzom akademii. Dodatkowo musi
odbywać codzienne treningi z Dymitrem, strażnikiem, które mają na celu
przywrócenie jej do dawnej formy.
I tu się pojawia postać owego strażnika. Dymitr. Z pewnością ten
bohater namiesza w życiu Rose.
Rose musi zebrać wszystkie swoje siły, żeby uratować przyjaciółkę przed
tragicznym losem. Lissie grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, a Rose jest jedyną
osobą, która może ją uratować.
„Akademia wampirów” wciąga. Po skończeniu jednego tomu od razu, bez
zastanowienia sięga się po następny, byle tylko poznać dalsze historie
bohaterów. A bohaterowie ci, są niezwykle barwni. Jednak to właśnie Rose wysuwa
się na pierwszy plan, zamykając wszystkim buzie swoim ciętym językiem i
mięśniami. Jako postać książkowa jest nadzwyczaj intrygujące.
Poluję na nią :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
OdpowiedzUsuńJa się jeszcze nie przekonałam do tej serii, ale czuję, że niedługo już pójdę po nią do biblioteki ;) Dodaję do obserwowanych i przy okazji zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuń