piątek, 20 lutego 2015

Jay McLean - More Than Forever



tytuł oryginału: More Than Forever
wydawnictwo: CreateSpace Independent Publishing Platform
data wydania: 11 lipca 2014
liczba stron: 348
ocena: 10/10!!!!
data przeczytania: 20 luty 2015
“Because while she's so pre-occupied reading... I'm so pre-occupied reading her.” 
Kocham czytać. Długo zajęło mi odkrycie, dlaczego kocham to aż tak bardzo, że potrafię przesiedzieć cały dzień z Kindlem w dłoni i zorientować się po jakimś czasie, że moje nogi zdrętwiały i nie czuję ich. Moje dzisiejsze odkrycie wcale mnie nie zaskoczyło, na pewno nie jestem jedyną osoba na tym porąbanym świecie, która doszła do takiego wniosku. Bo moi drodzy, fikcyjny świat pozwala oderwać się od swojego życia i jeśli książka jest naprawdę dobra, można poczuć się częścią czytanej historii. I tak jest w moim przypadku. Nie wiele rzeczy i historii powoduje, że muszę się na chwilę zatrzymać. Ale dzisiaj, dosłownie przed chwilą, skończyłam czytać „More Than Forever”, tom czwarty serii Jay McLean. I myślałam że dwa poprzednie tomy były genialne, a jednak czwarty totalnie mnie pokonał. Tak ogromnych uczuć nie wyzwoliła we mnie już dawno żadna książka. Brakuje mi zupełnie słów ażeby opisać, co teraz czuję. Z jednej strony jestem cała happy, bo historia skończyła się dobrze, ale wszystkie problemy napotykane po drodze do ich szczęścia spowodowały u mnie niesłychanie ogromne pokłady smutku.

Ostatnio dużo rozmyślam o moim dzieciństwie. Odnajduję w sobie różne dziwne cechy, nie do końca pozytywne. Miałam i nadal mam ciepły dom, rodzinę, która mnie kocha mimo wszystko, a jednak czuję, jakby czegoś brakowało. Może na zewnątrz tego nie widać, ale w środku panuje totalny chaos. W mojej głowie jest wszystko i nic zarazem. Pewnie dlatego właśnie uwielbiam książki, w których bohaterowie mają przyziemne problemy, bo dzięki czytaniu w jaki sposób oni sobie radzą, mogę w jakiś sposób poradzić sobie ze swoimi demonami. Nie mówię, że moje życie jest tak samo trudne, jak np. Lucy, której matka umarła i to na jej barkach została cała rodzina. Nie, nie o to mi chodzi. Raczej o to, że dzięki nim staram się odkryć, co ze mną jest nie w porządku.
Uzewnętrzniam się, wiem… Ale tutaj akurat mogę…

„More Than Forever” to pozycja o wielkiej, sięgającej gwiazd miłości, która zaczęła się od ogromnej tragedii. Niewinne, pierwszej miłości dwojga nastolatków, którzy odkrywając siebie nawzajem, okrywają też zawiłe meandry najpiękniejszego uczucia na świecie.
“Because it's eternal, the rise and fall of the sun. It's forever. Just like us” 
I co pięknego w tej historii to dusze głównych bohaterów. Dusze tak piękne, że aż niemożliwe do istnienia. Cameron to chłopak, jakiego życzyłaby sobie każda dziewczyna, każda!, naprawdę. Ma wszystkie cechy i zadatki na perfekcyjnego chłopaka i męża. I taki jest. Po prostu perfekcyjny…
Cameron is an artist. He’s an athlete. He’s an unbelievably respectful son. Above all that, Cameron has a heart the size of the ocean.


„After the hundred times of watching this movie, the little boy turned to his mother and asked, “Why wouldn’t the genie just give more wishes?” His mom smiled down at him. “Because,” she said. „It’s selfish to want more than you already have”.”
Historia tej dwójki naznaczona jest dużymi tragediami, ale mimo wszystko będąc razem, przetrzymają wszystko. Ta historia jest tak piękna i cudowna, że trudno przejść obok niej i nie zastanowić się na chwilę nad swoim życiem. 
Czy jesteśmy tu, gdzie chcielibyśmy być? 
Czy jesteśmy otoczeni ludźmi, których kochamy  i którzy kochają nas?
 Czy robimy, to co kochamy robić? 
Czy jesteśmy szczęśliwi?
“I thought it was impossible to be able to laugh again. But he did it; he made my impossible, possible” 
„More Than Forever” i Jay McLean doprowadziły mnie do łez. I pomimo, że nienawidzę tego uczucia pustki po lekturze, to jednocześnie je kocham, bo to znaczy, że coś mnie jeszcze wzrusza, że moje serce bije, że nie jest lodowate…

There is a love so fierce it cannot be measured.   
A heart so strong it will never slow. 
There is a promise so sure it can never lie. 
And we promise that love forever. 
Forever and always.

2 komentarze:

  1. Świetny blog, zapraszam do siebie jestem tutaj nowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, jak to się stało, że dopiero dziś Cię znalazłam? Uwielbiam, jak ludzie piszą o niewydanych w Polsce książkach i mam nadzieję, że jeszcze Cię zobaczę z nowymi recenzjami, bo od lutego minęło trochę czasu.
    Serdecznie pozdrawiam! :)
    http://heaven-for-readers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń