piątek, 14 lutego 2014

Rick Yancey - Piąta fala




tytuł oryginału: The 5th Wave
wydawnictwo: Otwarte
data wydania: 14 sierpnia 2013
liczba stron: 512
ocena: 9/10
data przeczytania: 12 luty 2014
„Trudno zaplanować coś na przyszłość, kiedy przyszłość okazuje się zupełnie inna od tego, co zaplanowałeś.”
Wielokrotnie moje dość niecodzienne przemyślenia wędrowały w stronę obcej inteligencji , istot zamieszkujących inne światy, planety. I zawsze te istoty kojarzyły mi się z zagrożeniem dla całej ludzkiej rasy i dla planety Ziemi. Bo czego mogą chcieć inni? Przecież nie chcą się z nami zaprzyjaźnić. Nie. Ich celem jest zagłada. Zagłada ludzkości, która jest etapem początkowym przejęcie naszej planety i uczynienia jej własną.  Ci inni, w moim mniemaniu, to wcale nie zielone ludziki z czółkami, a coś bardziej podobnego do „dusz” z powieści Stephanie Meyer. Bezkształtna masa, wcale nie zielona, niezwykle inteligenta, która posiada umiejętność czynienia ludzi swoimi naczyniami. Moje osobiste wyobrażenia nie różnią się zbytnio od tych przedstawionych w „Piątej fali” Ricka Yancey.


Autor opisuje świat po przejściu czterech fali, które zlikwidowały większość ludzkiej populacji. Nieliczni, którzy przeżyli, zmuszeni są do walki o swoje życie. O życie swoje i tylko sobie, bo łączenie się nawet w nieliczne grupy zwiększa ryzyko wytropienia, co równa się ze śmiercią. A śmierć jest ostatecznością.

Cassie, jedna z osób prowadzących narrację, to 16-latka, która jeszcze wczoraj miała prawie wszystko. Rodziców, brata, znajomych, chłopaka, do którego usychała z miłości a który wcale  jej nie znał. I nagle przyszła pierwsza fala, a później następne. W efekcie Cassie została sama z przyjacielem karabinem i misiem swojego brata, któremu obiecała, że będą razem. Jej celem jest dotrzymnie tej obietnicy.





„Niektórych rzeczy nie trzeba obiecywać. Po prostu się je robi.”

Spełnienie danego słowa nie jest zadaniem prostym. Po drodze Cassiopeia napotyka na różne trudności, włącznie ze spotkaniem nowego sprzymierzeńca Evana, który ratuje jej życie i postanawia jej pomóc. Przyjęcie tej pomoc równałoby się ze złamaniem pierwszej zasady : nie ufaj nikomu. A Cassie nie jest pewna, czy może sobie pozwolić na luksus pomocy. Jej obawy nie są bezpodstawne. Bo Evan „jest i tym i tym”.



Ben Parish to nastolatek uratowany przed chorobą przez wojsko i wcielony w ich szeregi. Zabójczy trening tworzy z niego zabójcę, którego celem jest wyeliminowanie zainfekowanych osobników. Poznaje ich poprzez okular. Ludzie przejęci przez Przybyszów świecą na zielono. Podobno.
Ben, czy raczej Zombie, bo takie miano otrzymuje od swojego dowódcy, zaczyna wątpić. I nie są to nieuzasadnione wątpliwości.

Niezwykłe zbiegi okoliczności, na drodze Zobie stawiają Sammiego, brata Cassie. Sammy, przechrzczony na Nuggetsa, trafia do oddziału Bena, który postanawia się nim zaopiekować. Odchodząc na misję, Zombie składa mu obietnicę . I jest to taka sama obietnica, jaką złożyła mu Cassie.


Rick Yancey napisał bardzo dobrą książkę, którą połyka się w mgnieniu oka i jest się złym, że tak szybko się skończyła. Z jednej strony cieszę się, że będzie to kilkutomowa seria, bo będzie możliwość dłuższego delektowania się dziełami autora. A z drugiej strony jestem zła, bo chciałabym już teraz wiedzieć, jak ta przygoda się skończy. I co stanie się z bohaterem, którego darzę największą sympatią i czytałam o nim najchętniej. Mowa o Evanie, który dla mnie był najciekawszą i najbardziej wyrazistą postacią.  Skomplikowana osobowość w połączeniu z niezwykłą charyzmą. Do tego magnetyzujący uśmiech.



„Zanim Cię znalazłem, sądziłem, że jedynym sposobem na przetrwanie jest znalezienie czegoś, dlaczego warto żyć. To nieprawda. Żeby przetrwać, trzeba znaleźć coś, dla czego warto umrzeć.”

Rick Yancey stworzył inny świat ukazując inwazję obcych prowadzącą do zagłady świata. I świat ten wcale nie jest taki niemożliwy. 




1 komentarz:

  1. Piąta czeka na mnie już na biurku, mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie :).

    OdpowiedzUsuń