niedziela, 6 października 2013

Richelle Mead - Pocałunek cienia


tłumaczenie: Monika Gajdzińska
tytuł oryginału: Shadow Kiss
seria/cykl wydawniczy: Akademia wampirów tom 3
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
data wydania: 8 września 2010
liczba stron: 432
ocena: 8/10
data przeczytania: 23 września 2013
„-Stracisz to, co cenisz najbardziej, więc doceń to póki możesz.”
Często, zanim sięgnę po jakąś interesującą mnie książkę, „wygoglowuję” ją i przeglądam pobieżnie (by nie zdradzić sobie treści) opinie innych użytkowników. Tak było też w przypadku kolejnego, już trzeciego, tomu „Akademii wampirów”. Same rewelacyjne oceny rzuciły mi się w oczy i jedno zdanie, które ogromnie mnie zaciekawiło.
„Po przeczytaniu ostatniego zdania w "Pocałunku cienia" jedyne słowo jakie mogę powiedzieć to WOW albo OMFG!!!! „
Duże dozy samokontroli musiałam z siebie wykrzesać, żeby nie zajrzeć na ostatnią stronę i zaspokoić swoją płonącą ciekawość. Ale wytrzymałam, z czego jestem bardzo dumna i jednocześnie przeszczęśliwa, bo gdybym zajrzała tam wcześniej, nie miałabym aż tak olbrzymiej przyjemności z przeczytania tej lektury. Moje palce świerzbią, żeby jak najszybciej napisać tę recenzję „na świeżo” – od razu po „Pocałunku cienia” i nie mogę się opanować przed sięgnięciem po tom kolejny. W moich najśmielszych oczekiwaniach nie myślałam, że historia o wampirach może jeszcze wzbudzić we mnie tak gorące emocje. Powiedzmy sobie szczerze, hasło: „"Akademia wampirów" to cykl powieściowy, który pokochali wielbiciele "Zmierzchu" Stephenie Meyer.” w żaden sposób nie zachęca mnie do sięgnięcia po tę historię. A jednak okazuje się , z tomu na tom,  że było warto. Oj tak!

  

A o czym jest ta historia? Rose, po misji ratującej przyjaciół w Spokane i jej pierwszym samodzielnym zabiciu strzyg, zaczyna widzieć duchy. Oczywiście nikomu o tym nie mówi z obawy, iż uznają ją za wariatkę. I w tym tkwi większość problemów Rose. Nic nikomu nie mówi. A dzieląc się swoją wiedzą z innymi mogłaby sprawić, że jej losy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Może nie doszłoby do tragedii mającej miejsce na zakończenie tego tomu. W każdym bądź razie, Rose dowiaduje się, jakie konsekwencje ma dla niej bycie naznaczoną „pocałunkiem cienia”. I nie są to pozytywne skutki. Dodatkowo jej „romans” z Dymitrim wchodzi na zupełnie nowy level. 

Rozmowa Lissy z Rose na zakończenie tego tomu, pokazuje jak bardzo zmieniła się postać strażniczki. Z „rozwydrzonego bachora” stała się strażniczką w pełnym tego słowa znaczeniu. W końcu ocknęła się z letargu pt. „Oni są ważniejsi”, i postanowiła walczyć o siebie i o to, co kocha. Postawiła siebie na początku. I to był moment, w którym  biłam brawo i trzymałam kciuki za nią, bo w końcu była na tyle silna, by postawić swoje potrzeby nad potrzebami Lissy.
„-Kochasz go bardziej ode mnie – powiedziała szeptem, brzmiąc jak dziecko.”
To zdanie przepełniło czarę mej goryczy i rozlało ją zatapiając postać Lissy. Nie pałam wielką miłością do tej bohaterki. Więcej – właściwie jej nie lubię. Nie wiem czemu, ale mam takie poczucie, że wykorzystuje ona Rose, nie dając jej nic od siebie. Potrzebuje jej do swoich własnych celów, nie zastanawiając się nad jej pragnieniami. Nie jest ona teraz na mojej liście ulubionych bohaterów ( zastanawiam się, czy właściwie kiedykolwiek była).
„Wolność, pomyślałam. To był jedyny prezent, na który czekałam. Wolność w podejmowaniu własnych wyborów. Wolność w kochaniu tego, kogo chciałam.”

Podsumowanie jest proste i jasne.
-historie o wampirach mogą mnie jeszcze zaskoczyć (nawet pozytywnie)
-Rose staje się jedną z moich ulubionych postaci książkowych
-nie mogę doczekać się poznania dalszej historii zakończonej w tomie trzecim
-dlaczego „Akademia wampirów” ma tylko sześć części?!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz