wtorek, 1 października 2013

Richelle Mead - W szponach mrozu


tłumaczenie: Monika Gajdzińska
tytuł oryginału: Frostbite
seria/cykl wydawniczy: Akademia wampirów tom 2
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
data wydania: 16 czerwca 2010
liczba stron: 328
ocena: 7/10
data przeczytania: 22 września 2013
„Pomyślałam, że nie można się zmusić do miłości. Albo jest, albo jej nie ma. Jeśli nie, trzeba umieć się do tego przyznać. A kiedy sie kogoś kocha, należy robić wszystko, żeby ten ktoś był szczęśliwy.”



 Kolejny tom „Akademii wampirów” wprowadza czytelnika głębiej w świat strzyg. Sprawia, że stają się one realnym zagrożeniem. Łączą się w grupy i zabijają arystokratów. Mają swój plan, który doskonale wprowadzają w życie.

W ramach ochrony a także oderwania się od mordu na rodzinach szlacheckich, władze akademii decydują o wyjeździe uczniów do kurortu narciarskiego.  Rose zmaga się z rosnącym uczuciem do Dymitra, które musi w sobie zdusić, z przyjacielem – Masonem, który chciałby zostać kimś więcej niż tylko przyjacielem i jest do tego idealnym kandydatem, jednak serce nie sługa. Dodatkowo do grona jej wielbicieli dołącza Adrian Iwaszkow, poznany w owym kurorcie młodzieniec spędzający swoje życie na folgowaniu swoim hedonistycznym uciechom. Lissa natomiast, co jest też po części problemem Rose, poprzez wykorzystywanie swoich magicznych mocy, co raz bardziej wkracza w mroczny świat, który może doprowadzić ją do obłędu.

Są też strzygi, coraz śmielej atakujące klany wampirów. Pomiędzy wampirami dochodzi do pewnych rozłamów. Do głosu dochodzą te jednostki, które uważają, że moroje powinni ćwiczyć walkę, by byli w stanie sami się bronić. Dodatkowo powinni oni powrócić do wykorzystywania swoich mocy pochodzących od żywiołów.


  


Wielu młodych dampirów chce stanąć w walce ze strzygami, nie mają oni zamiaru bezczynnie czekać, aż zostaną zaatakowani. Do tej grupy należy Mason, jego przyjacielem Eddi i morojka Mia. Wyruszają oni do Spokane w celu wyeliminowania strzyg. Doprowadza to do tragedii i powoduje, że wielu bohaterów zmaga się z ogromnymi wyrzutami sumienia, stawiając siebie jako przyczynę zaistniałych kłopotów.
Rose coś traci ale też zyskuje.
„Znaki molnija były przyznawane strażnikom, gdy zabijali strzygę. Każdy z nich wyglądał jak małe "x" wykonane błyskawicami. Zaczynał się na plecach do szyi i pokazywał jak doświadczony był strażnik.”
Jej pierwsze znaki mające przypominać o zabiciu strzyg i stracie, która się z tym wiązała.
„Akademia wampirów” trzyma swój poziom. Z tomu na tom, zaczyna robić się coraz ciekawiej, co zachęcą do sięgnięcia po kolejną część. Aż szkoda myśleć, że jest ich tylko sześć.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz