niedziela, 29 września 2013

Richelle Mead - Akademia Wampirów


tłumaczenie: Monika Gajdzińska
tytuł oryginału: Vampire Academy
seria/cykl wydawniczy: Akademia wampirów tom 1
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
data wydania: 10 lutego 2010
liczba stron: 336
ocena: 7/10

data przeczytania: 21 września 2013
„Największe rewolucje odbywają się w ciszy i w cieniu.”
 Sceptycznie podchodziłam do serii „Akademia wampirów” okrzykniętej jako gratka dla fanów „Zmierzchu”. Ne wstydzę się przeczytania tego popkulturowego kiczu, jakim jest teraz seria pani Meyer, bo na szczęście zrobiłam to wtedy, kiedy nie była ona zupełnie znana, zanim wydano jeszcze część czwartą i ostatnią zarazem. Stąd też moje przekonanie, że „Akademia…” może mi się nie spodobać i będzie to jedynie strata mojego jakże cennego J czasu. Jedyne co ratowało tę pozycję to fakt, iż jest to dzieło jednej z moich ulubionych autorek fantasy, która wcześniej zachwyciła mnie opowieścią o Georginie Kincaid – sukubie z Seattle.


I tak w moje ręce wpadła pierwsza część serii o wampirach, ale innych od wszystkich, które do tej pory czytałam. Dlaczego? Bo w końcu wampiry są przedstawione jako rasa, która do obrony swojego jestestwa potrzebuje dampirów – pół wampirów i pół ludzi, którzy są niezwykle silni i mają przywilej przebywania na słońcu. Jednak nie czynią tego często, gdyż życie akademii toczy się w godzinach nocnych, po zachodzie słońca. Moroje – wampiry czystej krwi posiadają moc pochodzącą od jednego z czterech żywiołów: wody, ziemi, powietrza i ognia. Jednak lata egzystencji sprawiły, że moroje zaprzestali używać swoich mocy, uważając je za niegodne. Lissa Dragomir – ostatnia ze szlachetnego rodu Dragomirów a zarazem przyjaciółka Rose – swojej przyszłej strażniczki,  ma inne tajemnicze moce. Jest ona połączona z Rose niespotykanym rodzajem magii. Rose jest w stanie czuć i widzieć, to co Lissa. Niestety nie dzieje się tak w drugą stronę. Jest to niezwykłe ułatwienie, pozwalające Rose odpowiednio ochraniać swoją przyjaciółkę. 


Dziewczyny poznajemy, kiedy są siłą zmuszone wrócić do Akademii, kiedy przez dwa lata przebywały poza nią, uciekając. Po powrocie muszą zmierzyć się z konsekwencjami swoich wyborów. Rose zostaje próbnie ponownie przyjęta do szkoły z zastrzeżeniem pełnego podporządkowania się władzom akademii. Dodatkowo musi odbywać codzienne treningi z Dymitrem, strażnikiem, które mają na celu przywrócenie jej do dawnej formy.



I tu się pojawia postać owego strażnika. Dymitr. Z pewnością ten bohater namiesza w życiu Rose.

Rose musi zebrać wszystkie swoje siły, żeby uratować przyjaciółkę przed tragicznym losem. Lissie grozi śmiertelne niebezpieczeństwo, a Rose jest jedyną osobą, która może ją uratować.



„Akademia wampirów” wciąga. Po skończeniu jednego tomu od razu, bez zastanowienia sięga się po następny, byle tylko poznać dalsze historie bohaterów. A bohaterowie ci, są niezwykle barwni. Jednak to właśnie Rose wysuwa się na pierwszy plan, zamykając wszystkim buzie swoim ciętym językiem i mięśniami. Jako postać książkowa jest nadzwyczaj intrygujące.  






2 komentarze:

  1. Poluję na nią :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się jeszcze nie przekonałam do tej serii, ale czuję, że niedługo już pójdę po nią do biblioteki ;) Dodaję do obserwowanych i przy okazji zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń