tłumaczenie: Monika
Gajdzińska
tytuł
oryginału: The
golden lily
seria/cykl wydawniczy: Kroniki krwi tom 2
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
data wydania: 14 lutego 2013
liczba stron: 432
ocena: 8/10
data przeczytania: 8
października 2013
|
"Jeśli nie możesz czegoś mieć, natychmiast bardziej tego pragniesz."
Po makabrycznych
wydarzeniach kończących poprzedni tom spin-offu „Akademii wampirów” główna
bohaterka – alchemiczka Sydney odzyskała zaufanie i szacunek swojej
społeczności. Otrzymała przydział pracy w Palm Springs jako tamtejszy alchemik.
Do jej obowiązków należało również dalsze ochranianie Jill Dragomir oraz
udawanie jej rodziny. Brała także udział
w eksperymentach związanych z powracaniem strzyg do ich poprzedniego życia i
niemożnością ponownego „przebudzenia się”.
Sydney wreszcie
zaczyna mieć swoje prywatne życie towarzyskie. Brayden to chłopak, na pierwszy
rzut oka, idealny dla Sage. Inteligentny, bystry, błyskotliwy, posiadający
niezmiernie rozległą wiedzę na wszelkiego rodzaju tematy, miłośnik Szekspira i
muzeum włókiennictwa. Właściwie Sydney nie widzi przeszkód czemu nie miałoby
być to właśnie „to”. Jedyne czego brakuje w tym związku to iskra. A może Sydney
nie może się zaangażować, bo podświadomie żywi uczucia do kogoś innego? Kogoś,
kto jest je przyjacielem? Kogoś, kto zaczyna dostrzegać, jak niezwykłą osobą
jest Sydney?
[…]pocałunek pochłonął mnie całą. Byłam niczym. Byłam wszystkim. Dreszcze przebiegły po mojej skórze, a wewnątrz mnie płonął ogień.[…]
Ponadto na
mapie pojawia się pewna
organizacja, która „poluje” na Sonię,
uważając ją za strzygę. A wiadomo, że strzygi należy eliminować. Prawda o tej
organizacji jest dosyć zaskakująca, gdyż została ona wiele lat wcześniej uznana
za nieistniejącą i niezagrażającą światu wampirów. A jednak, jak się okazuje,
są oni dosyć potężną grupą, zmierzającą do osiągnięcia swoich celów za wszelką
cenę.
Sydney Sage ma
ogromna ilość zadań do wykonania. Cały czas jest zabiegana. Nie pomaga też jej
nauczycielka – pani Terwilliger – która okazuje się być „czarownicą” i nakłania
alchemiczkę do używania magii i zaklęć. Wychowanie Sydney i jej przekonania są
przeciwne tym zabiegom, jednak nie zmienia to faktu, że pomaga ona nauczycielce
w wykonaniu jej projektu. W efekcie czego
sama zaczyna korzystać z utworzonych przez siebie zaklęć.
„Wiesz, co naprawdę oznacza złota lilia? To obietnica, ślubowanie stylu życia i system wierzeń. Czegoś takiego nie można odrzucić. Nie pozwoli mi na to, nawet gdybym chciała”
Adrian Iwaszkow
to zdecydowanie najbardziej intrygujący bohater tej serii. Chwała pani Mead, że
pojawia się on tak często, staje się jednym z głównych bohaterów. Bo oprócz
Sydney, jedynie Adrian, który z chłopaka preferującego hedonistyczny styl życia
przemienił się w diametralnie inną osobę, jest bohaterem, który jest wart
uwagi. Cięte uwagi i dosyć wybredny humor
sprawiają, że jest ogromnie fascynujący.
„Dzień 24. Sytuacja się pogarsza. Moi porywacze wciąż znajdują nowe i okropne metody torturowania mnie. Chwile wolne od pracy, agentka Scarlet spędza na sprawdzaniu próbek materiałów na suknię ślubną i nawija jak bardzo jest zakochana. Zazwyczaj to sprawia, że agent Nudny Barszcz raczy nas opowieściami o ruskich ślubach, które są jeszcze nudniejsze niż jego zwykły repertuar. Jak na razie moje wszystkie próby ucieczki zostały udaremnione. Co gorsza skończyły mi się fajki. Z niecierpliwością wyczekuję na każdy ratunek albo produkty tytoniowe, jakie tylko możesz zorganizować. Więzień numer 24601”
Przeczytałam
gdzieś, że tom drugi jest nieco gorszy od pierwszego, bo jest mniej akcji, za
bardzo skupia się na życiu codziennym alchemiczki. W moim przeświadczeniu wcale
tak nie jest. „Złota lilia” trzyma poziom. Jedyny mankament to nieświadomość, w
której żyje Sydney. Pomimo, że potrafi
bardzo dobrze kojarzyć i łączyć fakty, nie jest w stanie zauważyć, że ktoś, od
dłuższego czasu może darzyć ja romantycznym uczuciem.
„Czułam jak moje własne serce łamie mi się w piersi. […] Odwróciłam się od niego i odeszłam nie oglądając się za siebie.”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz