“Where there is ruin, there is hope for treasure.”
Published: 11.10.2016
Pages: 296
Read: 16.10.2016
Rating: 5/5
|
|
"You will heal and you will rebuild yourself around the loss you have suffered. You will be whole again but you will never be the same."
“We might not have months or years, but we have moments. Thousands upon thousands of them. Let’s take each moment, seize it and wring it dry.”
I można sobie wyobrazić, jak ta historia się kończy. Ryczałam jak bóbr. Przyznaję się. Aż do momentu, kiedy wyczytałam, że niedługo wydany będzie tom drugi, traktujący tym razem o Kacey - głównej bohaterce i Theo - bracie głównego bohatera z "Full Tilt".
“No. You will. Love him. Love him with everything. Like you loved me. Love him more.” His eyes closed. “I’m so happy, Kace. Never like this in my life. It’s…a gift. You know?”
Niedługo [na szczęście] dane było mi czekać na wydanie tomu drugiego. I dobrze, bo już nie mogłam się doczekać.
Zakończenie części pierwszej daje nam dosyć spore wyobrażenie tego, co będzie motywem przewodnim tej drugiej. I tak, mamy tutaj piękną historię o walczeniu z bólem utraty ukochanej osoby, o poczuciu winy z powodu chęci dalszego życia, o rodzącej się miłości dwóch cierpiących osób, o wielkiej przyjaźni, o układaniu sobie życia na nowo, o przebaczeniu.
"Don't let another moment go by without telling her how you feel, Theo, and ask her how she feels. It's both the simplest and hardest thing you'll ever do, but ask her. Ask her as if no one is watching. Because in the end, it's your life and hers"
Sam tytuł - All In - nawiązuje do terminu stosowanego w rozgrywkach pokerowych, kiedy to gracz "kładzie wszystko na jedną szalę", wykłada wszystkie swoje żetony i może wygrać bądź przegrać.
Tak właśnie jest historia w tej książce.
Kacey i Theo po wielu burzliwych momentach zaczynają grać o wszystko, o własne życie i szczęście.
Jak to w romantycznych historiach bywa - ich zakończenie jest szczęśliwe, w końcu wszystko się układa. Ale pomimo tego, że ta opowieść sama w sobie jest bardzo przewidywalna, czyta się to z ogromnym zaciekawieniem. Z każdą kolejną stroną jest się bardziej wciągniętym w świat bohaterów, przeżywa się wszystko razem z nimi i dlatego też, sam koniec napawa szczęściem także czytelnika.
Bo któż nie lubi "i żyli długo i szczęśliwie"?
"I didn't know what love was until Jonah. I'd given up on looking for it. I thought the comfort of men's body was the best I could get. But Jonah saw past all that. He showed me I wa worthy of love and that I could love someone in return. I could give all that I had for someone else. He gave me that gift, and then he showed me how to use it."
Ja też lubię happy endy :D
OdpowiedzUsuń