| tytuł oryginału: Plum Island |
"Trzy osoby mogą dochować sekretu, jeśli dwie z nich nie żyją"
"Plum Island" to książka
traktująca o 3 zasadniczych sprawach: po 1. o morderstwie pary znanych
biologów, po 2. o wyspie, na której przeprowadzane są eksperymenty dot. chorób
zwierzęcych i po 3. - w moim odczuciu najciekawsze i najważniejsze - o piratach
i zaginionym skarbie kapitana Williama Kidda.
Książka jest pisana z punktu
widzenia (i myślenia)detektywa Johna Correy'a, który po postrzale przebywa w
rybackim miasteczku, w wiktoriańskiej willi swojego wuja. Zostaje on wplątany w
dochodzenie dot. morderstwa pary biologów, Gordonów, których poznał kilka
miesięcy wcześniej. Correy od początku nie zgadza się ze sposobem prowadzenia
sprawy przez lokalną policję i wtrącających się "garniturków" (FBI,
CIA). Sam próbuje dotrzeć do prawdy. A będzie ona naprawdę zaskakująca.
Nelson DeMille tworzy niezwykle
interesującą postać głównego bohatera. " Arogancki, przemądrzały, zbyt
przystojny" - jak sam siebie bohater określa. Detektyw Correy
bezsprzecznie zasługuje na medal mistrza ciętej riposty. Jego czasem dziecinne,
a mimo to na swój sposób dojrzałe odpowiedzi ( przypominające mi nieznacznie dr
House'a) pokazują, jak bardzo inteligentną postać stworzył autor. Nie
wspominając już o zadziwiająco ciekawych metodach pracy detektywa, odmiennych
od tych stosowanych przez resztę policjantów. Wydaje się, że Correy wyznaje zasadę
"prawo jest po to, by je łamać".
Na minus – ostatnie ok. 100 stron.
Zbyt rozwleczona akcja. Równie dobrze można było zmieścić to na o wielu mniej
stronach. Czytając nie czułam żadnego dozowania napięcia, ale znudzenie, bo tak
bardzo, bardzo długo płynęli tą motorówką.
Z perspektywy
całości –z czystym sumieniem polecam.
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz