|
tytuł
oryginału: Quell'attimo
di felicità
wydawnictwo: Muza
data wydania: 19 marca 2014
liczba stron: 320
ocena: 8/10
data przeczytania: 26 marca 2014
|
„Kiedyś tak zrobię, mówiłem do siebie. Ten dzień jednak nigdy nie nadszedł. Kiedyś znaczy tak naprawdę nigdy. […] Nasze życie składa się z wyrzeczeń. Wydaje nam się, że nadejdzie lepszy moment, że warto żyć, że wszystko się zmieni. Jutro, czekamy zawsze na jutro, choć ono przecież nie zawsze niesie to, czego się spodziewamy.„
Federico Moccia
i jego najnowsza pozycja „Chwila szczęścia” w niezwykle przyjemny sposób
umilili mi, ciągnący się zazwyczaj w nieskończoność, przejazd autobusem a także
jeden dość nieciekawy wykład J Historia
Nicco sprawiła, że czas płynął szybko, zbyt szybko.
Nicco to główny
bohater, który mieszka w stolicy niesamowitych Włoch i oprowadza nas na kartach
książki po gorącym, słonecznym Rzymie, nie pomijając żadnego ważnego punktu
tego miasta. Nicco cierpi. Został „brutalnie” rzucony przez dziewczynę, którą
stać było jedynie na „Przykro mi…” wyjaśnień. Nie może a właściwie nie chce
pogodzić się z jej odejściem, obarcza winą siebie, bo nie potrafi on wyrażać
swoich emocji. „Kocham cię” to wyrażenie, którego Alessia nigdy nie usłyszała.
Ale czy dlatego odeszła?
Pomocą w
zapomnieniu Nicco, służy jego najlepszy kumpel Gruby, który jest postacią nader
ciekawą. Charyzmatyczny, do swoich dość szalonych pomysłów przekona każdego,
umawia się na raz z dwiema dziewczynami i poznaje trzecią i w końcu czwartą.
Para się ściąganiem z Internetu filmów dla dorosłych, wypala je na płytkach i
prowadzi dystrybucję. Biznes ten przynosi mu duże korzyści, gdyż w podzięce za CD
klienci płacą nie tylko pieniędzmi, ale też wejściówkami do różnych miejsc, czy
też opłaconą kolacją. Gruby to typ przyjaciela, który zrobi wszystko, by
pocieszyć kumpla. I to właśnie dzięki niemu udaje im się poznać dwie, przemiłe,
przepiękne turystki z Polski, które jedynie słów kilka znają po włosku. Ale
język nie stanowi problemu. Przecież istnieje jeszcze jeden rodzaj języka -
język miłości.
Jak można się
spodziewać, historia Nicco i Ani z Polski zaczyna nabierać rumieńców. Wspólnie
z Grubym i Pauliną udają się na zwiedzanie Wenecji, Neapolu, dzięki czemu zbliżają
się do siebie. Jednak złamane serce i zraniona duma nadal dają o sobie znać.
Dodając do tego kłopoty rodzinne – tworzy się mieszanka wybuchowa.
„Wspaniały okres w życiu?! Straciłem tatę, mama jest załamana, moja starsza siostra Fabiola zamierza odejść od męża, chciała nawet, bym go o tym poinformował, moja młodsza siostra rozstała się z Pepem i teraz chodzi z poetą Ernestem, również w tym przypadku miałem pośredniczyć w rozmowach, natomiast mnie bez słowa wyjaśnienia porzuciła Alessia i jakoś nie widzę nikogo, kto chciałby mi to wytłumaczyć.”
„Chwila
szczęścia” to nie jest moja pierwsza książka tego autora. Choć ta z wszystkich
mi dotychczas znanych jest najlepiej napisana i ma najciekawszą fabułę. Zdaję
sobie sprawę, że niektórzy z czytelników, a dokładnie czytelniczek, mogą być
nieco zniesmaczeni poczynaniami Nicco i Grubego w stosunku do płci przeciwnej,
bo przecież nie zachowują się oni jak dżentelmeni. Ale taka jest rzeczywistość.
Ze świecą szukać chłopaka, który jest szarmancki i nie wykorzystuje dziewczyn
dla swojej własnej przyjemności. Wiem jednak, że takie ideały istnieją, gdzieś
tam na świecie. Ale dzięki temu, że chłopaki są nieidealni, popełniają błędy,
oszukują ta historia jest całkowicie możliwa do zdarzenia się w rzeczywistości.
Łatwo to sobie wyobrazić.
Nie mogę nie
wspomnieć o Pepe – a to dlatego, że ogromnie kojarzy mi się on z osobnikiem z
reklamy chrupków Star ( niezamierzona reklama J). Kojarzycie? Taki „paker” przychodzi do mieszkania i pyta
się czy „chrupky ma”. Aktualnie są już dwie wersje tej reklamy. W każdym bądź
razie, Pepe to właśnie taki paker i czytając moment, w którym owy Pepe rozmawia
z Nicco, przed oczami pojawił mi się facet z reklamy, dlatego też przepraszam moich
współtowarzyszy niecnej podróży autobusowej, którzy musieli znieść mój chwilowy
napad śmiechu.
„Już wiem, czego brakuje na Facebooku, ikonki „Nie lubię”. Jeśli coś mi się nie podoba, czegoś nie aprobuję, mogę tylko siedzieć cicho. A ja chcę, żeby była taka ikonka, dłoń z kciukiem skierowanym w dół, żebym mógł wzorem starożytnych Rzymian wyrazić swoje niezadowolenie. Czy to jasne Zukerberg?”
Pod powyższym podpisuję
się obiema rękami.
„Chwila szczęścia”
jest lekka, przyjemna i niejednemu czytelnikowi umili deszczowy wieczór. Są w
niej momenty, z których można się śmiać, ale też takie, które zmuszają do
chwilowego zastanowienia się, bo jednie z chwil nasze życie jest złożone.
Czasem są one lepsze, czasem gorsze, trzeba jedynie umieć dostrzec te
wartościowe i czerpać z nich jak najwięcej.
„[…] czuję niezwykłą lekkość - nic nie zaprząta mi głowy, nic mnie nie martwi, bez konkretnego powodu odczuwam satysfakcję, nie mam nic do zrobienia następnego dnia. Biorę głęboki oddech i uśmiecham się z zadowoleniem. To jest właśnie chwila szczęścia.”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję:
Przeczytałam tylko jedną książkę Federico Moccia - "Trzy metry nad niebem". Tej nie czytałam....
OdpowiedzUsuń