poniedziałek, 10 marca 2014

John Green - Szukając Alaski




tytuł oryginału: Looking for Alaska
wydawnictwo: Bukowy Las
data wydania: 9 października 2034
liczba stron: 320
ocena: 7/10
data przeczytania:  10 marca 2014
"Najlepszy dzień mojego życia miał miejsce dzisiaj."
W końcu, po długich podchodach, dotarłam do końca kolejnej z książek Johna Greena – „Szukając Alaski”. Sam tytuł dość intrygujący, gdyż właściwie nie wiadomo, czego on dotyczy. W trakcie lektury dowiadujemy się, że nie chodzi o stan USA a o konkretną osobę.

Alaska Young to dziewczyna. Dziewczyna jedyna w swoim rodzaju – jak uważa Miles, główny bohater powieści. Trafia on do szkoły z internatem, gdzie zdobywa nowe doświadczenia. Nowi przyjaciele (właściwie, w ogóle pierwsi przyjaciele), nowe nałogi, nowa dziewczyna, nowe uczucia. 

 Wszystko w związku z poszukiwaniem Wielkiego Być Może – najprawdziwszego i najintensywniejszego doświadczenia rzeczywistości.

Fascynacja Miles’a, dość nietypowa jak na 16-latka, to zapamiętywanie ostatnich słów. Słów, wypowiedzianych przed ostatecznością, przed śmiercią przez różnych ludzi. Niektóre z tych słów były nic nie znaczące, jednak wielce znaczące było zdanie Simona Bolivara (które gwoli ścisłości, prawdopodobnie nie było jego ostatnim słowem): 
„Jakże ja wyjdę z tego labiryntu?”.
To pytanie przez cały utwór zadają sobie bohaterowie. Labirynt wydaje się nie do pokonania, jednak istnieją możliwe wyjścia. I te lepsze, i te gorsze. Które wybrać?

Bohaterowie powieści Green’a to nastolatki, z którymi nie trudno się utożsamić. Wydają się prawdziwi. Są to osoby, które znamy w naszym życiu, istnieją naprawdę. Dlatego też, tak łatwo zrozumieć czytelnikom postępowanie Miles’a i jego przyjaciół. Bo to jesteśmy lub byliśmy kiedyś my, stojący przed egzystencjalnym problemem, który wydaje się nie do rozstrzygnięcia.

"Jak ty-właśnie ty-zamierzasz wydostać się z tego labiryntu cierpienia?"
Miles, w końcu znajduje rozwiązanie dręczącej go zagadki, po drodze doznając wielu negatywnych emocji powiązanych ze stratą i poczuciem winy. I to rozwiązanie wydaje się być niezwykle proste.

"The only way out of the labyrinth of suffering is to forgive."



Debiutancka powieść Johna Greena nie pochłonęła mnie tak bardzo, jak moje pierwsze spotkanie z tym autorem i jego gwiazdami. Może dlatego, że wiedziałam już czego mniej więcej się spodziewać. Niemniej  jednak, czytanie „Szukając Alaski” to mile spędzony czas i kilka rozważań w pamięci do przemyślenia. Bo z pewnością jest to książka, która coś wnosi. Ma swoje przesłanie i skłania do zastanowienia. 






2 komentarze:

  1. Wszyscy bardzo chwalą tę pozycję więc na pewno ją przeczytam, ale kiedy to jeszcze nie wiem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba książka należąca do 'must read' :D u mnie też znajduje się na liście, czekając na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń