środa, 12 marca 2014

Sylvia Day - Żar nocy



tytuł oryginału: Heat of the night
seria/cykl wydawniczy: Strażnicy snów tom 2
wydawnictwo: Akurat
data wydania: 3 lutego 2014
liczba stron: 320
ocena: 6/10
data przeczytania:  12 marca 2014
Czym innym było być samotnym, gdy wiedziałeś, że tak ci lepiej. Czym innym, gdy miałeś kogoś, z kim chcesz być.
Ubiegły rok utworzył nową erę na rynku literackim. Erę literatury erotycznej czy też o zabarwieniu erotycznym. Nazwiska autorek, bo najczęściej są to kobiety, można mnożyć. Począwszy od „pierwowzoru” ( który tak naprawdę nie był pierwszą powieścią erotyczną, ale zyskał rozgłos dzięki dobrej reklamie i porównaniu do popkulturowego kiczu jakim jest „Zmierzch” przez co, sam zaczyna ocierać się o granice kiczu) E.L. James, poprzez Olivie Cunning i jej Sinnersów, aż do Sylvii June Day i Gideona Crossa. Nastąpił gigantyczny wysyp powieści dla kobiet (nie wydaje mi się, żeby Panowie sięgali po tego typu literaturę, chociaż znam kilku, którzy zaciekawieni szumem wokół Greya, skusili się na jego lekturę, niestety opinii nie poznałam).

Skąd tak ogromna chęć czytania przez kobiety powieści erotycznych? Otóż nie od dziś wiadomo, że pociąga nas to, czego nie posiadamy. Seksowny, nieziemsko przystojny miliarder, jedyny w swoim rodzaju ( no może z tym to tak nie do końca, bo mamy przecież Grey’a, Crossa, Emersona, Starka i jeszcze kilka mniej znanych nazwisk), ale jest to ktoś, kogo w rzeczywistości spotkać niezwykle trudno. Dodając do tego umiejętności „łóżkowe”, nie wiem, czy nie niemożliwe. Pokuszę się o stwierdzenie, iż każda z nas chciałaby pożyć przez chwilę w bańce z takim osobnikiem, no może pomijając ten cały dramatyzm. Ale o tym właśnie marzymy. I dlatego pożądamy takiej, a nie innej literatury.

Sylvia June Day poza serią o Gideonie Crossie stworzyła nową, zupełnie odmienną. Połączyła erotyk z motywami fantastycznymi. Jak jej to wyszło?


Autorka wykreowała nową krainę – Zmierzch (nadal czuję lekką awersję do tej nazwy). Mieszkańcy owego kraju dzielą się na kilka specjalizacji – Strażnicy - Zmysłowcy i Uzdrowiciele, Opiekunowie i Rywale oraz Mistrzowie Miecza.  Mistrzowie mają najtrudniejsze zadanie, do nich należy zabijanie Koszmarów. Do tej grupy należy główny bohater „Żaru nocy” – Connor Bruce, który „przenosi” się do świata ludzi, by pomóc swojemu kapitanowi i przyjacielowi Aidenowi Crossowi. Aiden, do świata ludzi trafił nieco wcześniej. Oszalały z miłości do Lyssy postanowił zrezygnować ze swojego dotychczasowego życia i zrobić wszystko, by ją ocalić. Lyssa potrzebowała ocalenia, gdyż była nikim innym jak kluczem, który ma zniszczyć Zmierzch. Oczywiście, Aiden nie pozwolił, żeby stała się jej jakakolwiek krzywda. To wszystko miało miejsce w pierwszym tomie serii „Strażnicy snów”.

W tomie drugim, ci bohaterowie również występują, ale główne role grają Connor i Stacey – przyjaciółka Lyssy i pierwsza osobą, którą poznaje Bruce. Także pierwsza osoba, w której się zakochuje. Ale Stacey nie ufa facetom, szczególnie tym dobrze wyglądającym. W przeszłości wielokrotnie została zraniona, stąd też uzasadnione jest, że woli utrzymywać dystans. Jednak w obecności Connora nie jest to takie łatwe. Tu następuje wiele scen „łóżkowych”, opisanych jak to u pani Day w sposób nad wyraz obrazowy. W tle tych epizodów znajdują się wydarzenia zmierzające do unicestwienia krainy Strażników, którym Aiden i Connor starają się zapobiec.

„Żar nocy” to lektura na jeden wieczór. Czyta się dosyć szybko, choć kilkukrotne pomyłki związane z zamianą imienia Connora na Aidena powodowały spowolnienie i konieczność powrotu do poprzednich akapitów, by upewnić się, co tak właściwie się czyta.
Ciekawy pomysł i duże możliwości, jednak nie do końca wykorzystane. Nie mówię, że to jest zła pozycja. Wręcz przeciwnie. Ale można by podejść do niej troszkę z innej strony. Sylvia Day jest autorką, która ma swoich wielbicieli na całym świecie. Zdecydowanie umie ona pisać erotyki. Osobiście przychylam się bardziej do historii Gideona Crossa. Dlaczego? Sama nie wiem, po prostu, od tak bardziej przypadła mi do gustu.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję:


 

Powyższa recenzja bierze udział w wyzwaniu Klucznik



4 komentarze:

  1. czytałam i żałuje, że autorka tak bardzo skupiła się na seksie i całe tło zepchnęła na tył. bo kraina Zmierzchu wydaje się być bardzo interesująca

    OdpowiedzUsuń
  2. zdecydowanie bardziej na mnie oddziałuje Twoje poprzednia lektura (John Green - Szukając Alaski) niż dokonania pani Day. erotyków nie lubię i osobiście szkoda mi na nie czasu, za to prozy Greena ciągnie mnie i to mocno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Możliwe, że się skuszę :) Czasem i na erotykę mam ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. strasznie mi się mani ta seria. czytałam ostatnio erotyk "Za sceną" i mi podszedł, jeżeli nie znasz to polecam :)
    ale żebym mogła sięgnąć po tę, to musze najpierw poznać "Rozkosze nocy"
    /klucznik: dodaję +2 punkty za oba marcowe kluczniki :)

    OdpowiedzUsuń