|
tytuł
oryginału: On
Dublin Street
seria/cykl wydawniczy: On Dublin Street #1
wydawnictwo: G+J Gruner + Jahr Polska
data wydania: 2013
liczba stron: 422
ocena: 7/10
data przeczytania: 21 marca 2014
|
Życie to nie jest hollywoodzki film. Wypadki chodzą po ludziach. Walczysz, wyjesz i jakimś sposobem, nadludzkimi siłami udaje ci się bez szwanku wydostać z każdego bagna.
Mam taką dziwną
manierę zaczynać książkę od „podziękowań”. Dlaczego? Otóż podziękowania, to
takie niezwykłe miejsce w każdej książce, w którym można znaleźć niepospolite wyrazy
uznania, ale zdarzają się też czasem perełki, które na długi czas zapadają w
pamięć i pozwalają odnaleźć w nich cząstkę siebie.
Żal i strata to prawdopodobnie najbardziej przerażające stworzenia, jakie istnieją. Mogą nauczyć nas, abyśmy martwili się o przyszłość, podawać w wątpliwość, że szczęście może trwać dłużej, i sprawiać, że nie będziemy potrafili cieszyć się szczęściem, kiedy już nas spotka. Jednak strata nie powinna być budzącym grozę stworzeniem. Powinna być źródłem wiedzy i mądrości. Powinna nauczyć nas, abyśmy nie lękali się, że jutro może nigdy nie nadejść, ale byśmy żyli pełnią życia, jakby godziny umykały równie szybko co sekundy. Strata powinna nauczyć nas, abyśmy cenili tych, których kochamy, nie robili niczego, czego moglibyśmy później żałować, i radowali się jutrem niosącym ze sobą wspaniałe perspektywy. Niekiedy siła i odwaga nie przejawiają się w wielkich sprawach. Bywa, że najdzielniejszą rzeczą, jaką możemy uczynić, jest cieszyć się tym, co mamy, i mieć pozytywne nastawienie wobec tego, co nas uszczęśliwia. Jest rzeczą prostą i nienadzwyczajną lękać się życia. O wiele trudniej jest uzbroić się w to, co dobre, przeciwko wszystkiemu, co złe, i śmiało wkroczyć w jutro jako wojownik dnia codziennego.
Powyższe słowa doskonale
oddają sens tej pozycji. Właściwie nic już nie trzeba dodawać – przekaz jest
jasny.
„Wbrew zasadom”
pomimo kategorii +18, nie jest wyuzdaną historią . To opowieść o dwójce ludzi z
przeszłością i problemami, jakie ta przeszłość stworzyła. To walka o swoje „ja”,
o bycie samodzielnym, zmaganie się z przeświadczeniem, że nie potrzeba innych
osób, by żyć. To również historia o przyjaźni i miłości, która może pokonać
wszelkie „kłody”, jakie rzuca nam los. I w końcu to opowieść o tym, że żaden człowiek
„nie jest samotną wyspą” i potrzebuje mieć obok siebie innych, którzy pocieszą,
pomogą, po prostu są.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz